piątek, 21 grudnia 2012

Scenariusz/by Pat W.




Hej!!!!Jak mówiłam scenariusz jest średni ale dzisiaj:)I jest przed czasem.Następny(długaśny)w święta albo po nich.




(W pokoju Amber,Pat i Joy spotkanie Sibuny nie ma tylko Eddie'go)
Amber:Nie mogę uwierzyć że K.T tak sobie pogrywała.Ale na Eddie'go też jestem zła.Jaqk mógł uwierzyć że to ty!?
Fabian:Mi jest jej nawet trochę żal.
Pat:Oj no nie gadaj.Przypominam ci że jedyną, którą możesz przy mnie bronić jest Nina.
(Wszyscy się śmieją,rozluźniają atmosferę.)
(Eddie wchodzi,wszyscy wyglądają jakby się na niego obrazili.)
Eddie:Hej.Co wam?
Amber:Nic.Może zajmijmy się co teraz jest ważne.
(Wszyscy się dziwnie na nią spojrzeli.W końcu to Amber.Ta blondynka której idolem jest Bieber i Gaga.)
Amber:No co???
Eddie:Ok,serio.Zacznijmy.Przepowiednia mówi że musimy dostać Krzyż Ankh.Ale słowa są dziwne.Trzeba je jakoś wyjaśnić.
Amber:Tak jak wyjaśnili zatopienie Titanica co nie?
Eddie:To nie ma sensu.Przecież Titanic rozbił się o górę lodową.
Amber:To ma sens panie "wybekam wszystko".Też mamy informację ogólną że musimy znaleźć Krzyż,ale nie powiedzieli jak.Wiemy też że Titanic wpadł na górę lodową ale nie wiemy wielkich konkretów na ten temat..
Alfie:Ok,jako że ja nic z tego nie kumam możemy zająć się sprawą przepowiedni?
Pat:Ok,przecież możemy zejść na dół przez bibliotekę...
Fabian:...która jest zamknięta?
Pat:No i co słuchajcie.Wiem że Sweet ma do niej klucze.Wiem też że 15 minut przed końcem  historii jutro idzie na lunch.
Eddie:I co z tego wynika?
Pat:Wynika że zostawia otwarty gabinet.A ja coś czuję że ja i Amber nagle źle się poczujemy.
Fabian:Ok,a do tuneli idziemy bo?
Eddie:Kiedy ostatnio tam byłem widziałem takie same wzroki na jednej ze ścian i na Krzyżu(wskazał na zdjęcie) .
Alfie:Ok,to dziewczyny,Eddie,Fabes zaczynamy .
(Następnego dnia w szkole na historii.)
Nauczycielka:Patricio,Amber czemu cały czas się kręcicie?
Pat:Źle się czujemy chyba wczoraj zjadłyśmy nieświeżego tuńczyka.
Nauczycielka:Dobrze,idźcie do pielęgniarki.Lewis idź z nimi a jak będziesz wracał przynieś mi dokumenty od pana Sweeta.
(Na korytarzu.)
Alfie:Ale akcja musimy się pośpieszyć żeby...
Mr.Sweet(akurat wychodził z gabinetu wszyscy się wystraszyli):A dokąd musicie się spieszyć co?
Amber:Do pielęgniarki.Ja i Pat źle się czujemy,jesteśmy bardzo blade.
Mr.Sweet:nie.Macie normalne odcienie twarzy.
Amber:To pan chyba Madonny nie widział.Ona ma twarz której pan by się nie powstydził.My w porównaniu do niej jesteśmy białe.
Mr.Sweet(patrzył na nią robiąc minę urażonego):Dobrze,idźcie.I tak muszę iść na lunch.
Amber:Dziękujemy(uśmieszek zwycięstwa)
(idą wiedząc że mr.Sweet tam stoi,weszli za drzwi i podglądając zobaczyli że poszedł w stronę stołówki)
Alfie:Brawo,Amber.To było coś.
Pat :Dobra chodźcie.Mamy mało czasu.
(Wchodzą do gabinetu,szukają,szukają i...)
Pat:Mam!!!Ok idziemy!
(Nagle słyszą  Sweet'a pod drzwiami.)
Alfie:Chowajcie się!
(dziewczyny chowają się za biurkiem,Pat ciągle ma klucze w ręku)
(Sweet wchodzi i widzi Alfie'go który ma znudzoną minę.)
Mr.Sweet:A co ty tutaj robisz???
Alfie:Czekam na pana.Nasza pani prosiła że kiedy już odprowadzę dziewczyny mam przyjść do pana po jakieś dokumenty.Chyba sprawozdanie.
Mr.Sweet:Aj nie wziąłem z sekretariatu.Chodź ze mną tam.Nie będziesz już się wracał.
(wychodzą)
Pat:Uff,Alfie nas uratował.
Amber:Tak ale może lepiej stąd chodźmy.Czuję się tu jakoś dziwnie.
(wracają do sali)
Nauczycielka:Już dobrze?
Pat:Tak.Pani dała nam mięty.Alfie poszedł po te dokumenty z panem Sweet'em do sekretariatu.
(siadają)
Eddie:Macie to?
Pat:Jak mogłybyśmy tego nie mieć.
(Jerome mówi do nich)
Jerome:Ej wiem Eddie że interesuje cie czy Pat i Amber mają miesiączkę,ale mógłbyś mówić trochę ciszej?
(W nocy wchodzą do biblioteki.)
Alfie:Nie wiem jak można tu przychodzić żeby się uczyć.Brr.
Fabian:Bo wiesz niektórzy mają plan zdać do następnej klasy.
Willow:Dobra może już tam chodźmy,co?
(Pat otwiera drzwi/półkę)
(w środku)
Amber:Oj już zapomniałam jak tu brudno.
Pat:Możesz wysprzątać.I tak pewnie będziemy tu teraz częściej schodzić.
(Przechodzą i widzą znak na ścianie taki sam jak na kielichu.)
Eddie:Wiedziałem że już to  gdzieś widziałem.
Amber:No to brawo geniuszu!Szkoda że na teście z biologii nie masz już takiej dobrej pamięci.
(Alfie zaczął śmiać się na cały regulator.)
Pat:Patrzcie!(Wskazuje na ścianę obok)Słońce!
Amber:Pat czy ten wisiorek, który masz nie jest w kształcie słońca.
Pat:Jest.I co z tego?To zwykły przypadek.
Amber:O błagam.Nie mieszkamy u od dziś powinniśmy wiedzieć że tu nic nie dzieje się przypadkiem.
Willow:Dobra.I tak już dziś nie wymyślimy.Wrócimy tu jutro a Pat weźmie naszyjnik.
(Nagle słyszą jakieś dziwne hałasy 2 komnaty obok.)
Amber(wtula się w Alfie'go):Co to było?
Eddie:Chodźmy sprawdzić.
(Gdy wchodzą widzą że stoi tuż przed nimi.....żywy Robert Frobisher-Smythe!!!)
 Eddie iWillow:Kim pan jest?
Fabian:To Robert Frobisher-Smythe ojciec Sary.
(Eddie wytrzeszczył oczy jak inni)
Pat:Ale co pan tu robi?
Robert FS:Pomogę wam znaleźć Krzyż Ankh.Ale jeszcze nie teraz.Wy też teraz nie pójdziecie dalej.
(Rzuca na nich jakiś dziwny pył,wszyscy nagle upadają pochłonięci błogim snem)





Dajcie znać jak Wam się podoba.Ja coś czuję że od zbyt dawna nie pisałam i trochę straciłam dryg.Ale ocenę pozostawiam wam.

P.S.Przypominam o naszym fanpage'u https://www.facebook.com/pages/TDA-sibunalove/443447622389351?fref=ts


Pat Williamson.









1 komentarz: